Sprzedaż detaliczna w grudniu zeszłego roku spadła o 2,5 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2011 r. podał w czwartek GUS.
To najsłabsza dynamika sprzedaży detalicznej od kwietnia 2005 r. i pierwszy spadek sprzedaży w ujęciu nominalnym od kwietnia 2010 r. - ocenił analityk Banku Pekao Wojciech Matysiak. Przypomniał, że słabe dane z 2005 r. były efektem wysokiej bazy związanej z boomem zakupowym przed wejściem Polski do Unii Europejskiej rok wcześniej, a niski odczyt w 2010 r. był konsekwencją wprowadzonej żałoby narodowej po katastrofie smoleńskiej. - Słaby odczyt sprzedaży z grudnia 2012 r. ma fundamenty makroekonomiczne - powiedział.
Zwrócił też uwagę, że dane o sprzedaży detalicznej za grudzień były ważnym testem nastrojów konsumenckich z uwagi na przypadające na ten miesiąc wydatki świąteczne. - Choć zakupy świąteczne nie są sklasyfikowane w oddzielnej kategorii wyszczególnionej przez GUS, można wyciągnąć wniosek, że silny spadek dynamiki sprzedaży ogółem w ujęciu rok do roku pokazuje, że gospodarstwa domowe mocno ograniczyły poziom tych wydatków - stwierdził Wojciech Matysiak. Jego zdaniem niska skala zakupów świątecznych świadczy o istotnym pogorszeniu nastrojów konsumpcyjnych.
Wniosek taki można wyciągnąć również na podstawie analizy danych o sprzedaży dóbr trwałego użytku. - W grudniu zaobserwowaliśmy silny spadek dynamiki sprzedaży mebli oraz sprzętu RTV i AGD, a więc dóbr, z których zakupu również łatwo zrezygnować w warunkach kryzysu - wyjaśnił analityk Banku Pekao.
Tłumaczył też, że przyczyną silnego ograniczenia wydatków konsumenckich jest przede wszystkim pogarszanie się sytuacji na rynku pracy, ale także wyczerpanie się oszczędności gospodarstw domowych oraz zaostrzenie polityki kredytowej przez banki.
W grudniu silnie spadła sprzedaż pojazdów - o 12,4 proc. rok do roku wobec spadku o 4,8 proc. rok do roku w listopadzie. Sprzedaż żywności, napojów i wyrobów tytoniowych zwiększyła się o 0,1 proc. rok do roku wobec 2,4 proc. rok do roku miesiąc wcześniej. Wzrost w kategorii "pozostała sprzedaż w niewyspecjalizowanych sklepach", do której zalicza się m.in. sklepy wielkopowierzchniowe, zmniejszył się do 9,1 proc. rok do roku z 14,4 proc. rok do roku w listopadzie.
Przez niskie pensje
- Grudniowe dane o sprzedaży detalicznej wskazują, że konsumpcja gospodarstw domowych wyraźnie wyhamowała, co jest efektem spadku realnego funduszu płac oraz niekorzystnej sytuacji na rynku pracy - ocenił też Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK. - Dane te wpisują się w wymowę ostatnio opublikowanych danych z gospodarki realnej (produkcja przemysłowa, budowlano-montażowa, dane z rynku pracy), wskazując, że aktywność gospodarcza w ostatnim miesiącu 2012 r. znacząco spadła. Co więcej, dane te potwierdzają nasze oczekiwania, że w IV kw. 2012 r. gospodarka wyraźnie wyhamowała, do około 0,5 proc. rok do roku z 1,4 proc. w III kw. - dodał. W jego ocenie w całym 2012 r. wzrost gospodarczy spowolnił do 1,8 proc.
Według analityków czwartkowe dane GUS zwiększają prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych już w lutym. - Z ostatnich wypowiedzi członków RPP można wnioskować, że w większości są oni skłonni poprzeć kolejny krok poluzowania polityki monetarnej już na najbliższym posiedzeniu - stwierdził Wojciech Matysiak.
A bezrobocie rośnie
Według innych danych GUS stopa bezrobocia w grudniu 2012 r. wzrosła do 13,4 proc. z 12,9 proc. w listopadzie. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu grudnia 2012 r. wyniosła prawie 2,137 mln osób. W grudniu do urzędów pracy zgłosiło się 244,1 tys. osób poszukujących zatrudnienia, o 3,4 proc. mniej niż miesiąc wcześniej i o 4 proc. więcej niż rok wcześniej. Pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 35,7 tys. ofert pracy wobec 49,1 tys. w listopadzie i 35,1 tys. w grudniu 2011 roku.
Analitycy spodziewali się takiego wzrostu bezrobocia. - Grudzień, tak jak sądziliśmy, przyniósł wzrost stopy bezrobocia do 13,4 proc. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła o 7,8 proc. w porównaniu z grudniem 2011 r. Dość znacząco w porównaniu z poprzednim spadła liczba ofert pracy - stwierdził Maciej Reluga.
- O silnym pogorszeniu sytuacji na rynku pracy w grudniu 2012 r. świadczy fakt, że ostateczny wynik okazał się gorszy niż szacunek Ministerstwa Pracy (13,3 proc.), który jest sporządzany na podstawie danych z końca listopada - stwierdził Rafał Sadoch, ekonomista Invest-Banku. Jego zdaniem, ten negatywny trend będzie kontynuowany w pierwszych miesiącach 2013 r. i stopa bezrobocia już w styczniu zapewne przekroczy 14 proc.
Źródło Wyborcza.biz